Uwikłany
\n\nKoniec lat dziewięćdziesiątych. W Polsce szybko dojrzewa kapitalizm. To fantastyczny czas dla biznesowych odkryć, dla gwałtownych zmian i dla niezwykłych karier. Oraz dla przekrętów. \nNiespełna 30-letni Jan Sawicki robi nieoczekiwaną i błyskawiczną karierę w dużym regionalnym banku. Jest pracowity, samodzielny, bystry i ambitny, więc pnie się w górę. Czy tylko dlatego? \nZ wolna nad bohaterem gromadzą się ciemne chmury. Prosta i przewidywalna droga nagle wije się i plącze. Coraz bardziej dramatyczne wydarzenia wprowadzają swoje okrutne reguły. To, co było przyjazne teraz, staje się wrogie. Może nie wszystko, ale… A i życie osobiste bohatera skręca gdzieś na dziwne rozstaje. Sawicki wpada w korkociąg bolesnych doświadczeń, a strach staje się nieodłącznym towarzyszem jego kolejnych poczynań...\nZawodowe dojrzewanie bohatera obserwujemy w barwnej scenerii korporacyjnych i bankowych rytuałów. Wraz z rozwojem akcji poznajemy malownicze otoczenie bohatera: jego rodzinę, licznych współpracowników, charakterystycznych klientów banku i wreszcie jego narzeczoną – Julię Bławat wraz z jej oryginalną rodziną i znajomymi.\nCzy rozrzucone puzzle dadzą się poskładać? Czy uda się uciec przed złym losem? Czy finał tej przygody będzie dla Sawickiego metą… czy startem?\n\nNajlepszy jest jednak bezruch. Co mi właściwie jest? I dlaczego tu jestem? Szum w uszach powoli tracił intensywność, a ćmiący ból głowy też jakby się cofał. Co ja tu robię? Teraz koniecznie muszę zebrać myśli, może coś mi się przypomni. Spokojnie oddychaj – przypomniały mi się nieśmiertelne porady ze szkolenia na temat stresu. Uspokój się i pomyśl. Leżałem na wznak. Kątem oka zobaczyłem czarną plamę przemieszczającą się wolno po białej pościeli. Spojrzałem na nią uważniej. Pająk wolno zmierzał w kierunku moich ust. Nie mogłem ruszyć rękoma. Głową też nie.